Romano Floriani Mussolini, prawnuk niechlubnego faszystowskiego dyktatora Benito Mussoliniego, zdobył pierwszego gola w swojej seniorskiej karierze w rozgrywkach Serie B we Włoszech. Zdarzenie to wzbudziło ogromne kontrowersje i podzieliło opinię publiczną.
GOL, KTÓRY ZASKOCZYŁ ŚWIAT
21-letni obrońca, występujący w drużynie SS Juve Stabia, pokonał bramkarza Ceseny FC, a jego drużyna wygrała 1:0. Mimo radości związanej ze zdobyciem bramki, sytuacja na stadionie przybrała nieoczekiwany obrót. Po trafieniu, gdy spiker zaapelował do kibiców o wykrzyczenie jego nazwiska, na trybunach rozległy się głośne okrzyki, które według wielu mediów były niepokojące. Choć niektórzy fani przywoływali pozdrowienia nazistowskie, inni zauważyli, że ich gesty przypominały raczej salut rzymski, różniący się od wcześniejszych symboli.
POPIERA POLITYKĘ, CZY NIE?
Mussolini, wypożyczony z Lazio Rzym, stara się dystansować od polityki, jednak nie ukrywa swojego przywiązania do dziedzictwa rodzinnego. W wywiadzie dla „La Gazzetta Sport” zaznacza, że mimo znaczenia pradziadka dla historii Włoch, obecnie mamy rok 2024, a świat uległ zmianie. — Będą zawsze jakieś uprzedzenia, ale moja gra nie ma z tym nic wspólnego — stwierdził piłkarz, co niekoniecznie zaspokoiło głosy krytyki.
DUMA CZY WSTYD?
Pomimo kontrowersji związanych z jego nazwiskiem, Romano postanowił zostawić je na koszulce. Jest synem Alessandry Mussolini, siostrzenicy ikony włoskiego kina, Sophii Loren, a także wnuczki „Duce”. Warto zauważyć, że jego przyrodnia siostra, Rachele Mussolini, z powodzeniem konkursowała w wyborach samorządowych w Rzymie z ramienia prawicowej partii Bracia Włosi.
Obserwując to wszystko, trudno nie zadać sobie pytania: czy historia rodziny Mussolini to powód do dumy, czy raczej powinien to być powód do wstydu w oczach współczesnych Włochów? Jak ta historia wpłynie na dalszą karierę piłkarza i jego związek z przeszłością? Odpowiedzi mogą przyjść z czasem, ale na pewno nie braknie emocji w tej sprawie.
Źródło: Fakt/PAP.