Władysław Kosiniak-Kamysz, minister obrony narodowej, skrytykował używanie czerwono-czarnej flagi przez ukraińskich żołnierzy na transporterach opancerzonych Rosomak, które Polska przekazała Ukrainie. Roman Ponomarenko, oficer 12. brygady specjalnego przeznaczenia AZOW, ocenił te wypowiedzi jako próbę zdobycia taniej popularności poprzez podsycanie historycznych animozji.
Flagi na transporterach i reakcja MON
W piątek w sieci pojawiło się nagranie, na którym widoczne były dwa kołowe transportery opancerzone Rosomak z flagami Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). W odpowiedzi na ten incydent, minister Kosiniak-Kamysz wyraził swoje oburzenie, nazywając to działanie prowokacją. „Flagi UPA na polskich transporterach to coś, co nie powinno mieć miejsca. Zleciłem natychmiastowy kontakt z ukraińskim attaché w Warszawie, żeby wyjaśnić tę sprawę” – napisał na swoich profilach w mediach społecznościowych.
Odpowiedź ukraińskiego oficera
Roman Ponomarenko postanowił skomentować stanowisko polskiego ministra, twierdząc, że wykorzystuje on sytuację do własnych celów politycznych. „Nie znalazł lepszego sposobu, niż publiczne wyrażenie swojego sprzeciwu wobec używania czerwono-czarnej flagi przez ukraińskich żołnierzy na polskich transporterach. Grając na emocjach związanych z 'historyczną wojną między Polską a Ukrainą’, jedynie zwiększa negatywne nastawienie do Ukrainy w polskim społeczeństwie, przy okazji zyskując chwilowy rozgłos” – napisał na swoim profilu.
Polska i Ukraina: złożone relacje
Ponomarenko zauważył również, że Kosiniak-Kamysz nie zwraca uwagi na realne wykorzystanie polskiego sprzętu wojskowego, który odgrywa kluczową rolę w obronie przed rosyjskim zagrożeniem. „Minister nie interesuje się tym, do jakich działań polskie transportery są wykorzystywane, a ich funkcja w walce z rosyjskim zagrożeniem powinna być dla niego istotna” – stwierdził.
W dalszej części swojego wpisu Ponomarenko zwrócił uwagę, że krytyka Polski w ukraińskich mediach, jako „krótkowzrocznej”, jest błędna. Jak podkreślił, Polacy dobrze rozumieją, jak wykorzystać sytuację wojenną w Ukrainie na swoją korzyść. „W ich postrzeganiu współpracy jasno widać, że Polska potrzebuje słabej Ukrainy, by móc sprzedawać swoje towary, pozyskiwać tanią siłę roboczą i narzucać swój sposób myślenia” – dodał, podsumowując, że teoretyczna porażka Ukrainy jest postrzegana przez Polaków jako okazja do zyskania przewagi regionalnej nad potencjalnym konkurentem.
Źródło/foto: Interia