Na rynku w Sułkowicach młody kierowca toyoty postanowił zabłysnąć swoimi umiejętnościami driftowania, co doprowadziło do poważnych skutków. W wyniku nieostrożnych manewrów uszkodził znak drogowy, po czym niezwłocznie oddalił się z miejsca zdarzenia. Na szczęście, dzięki czujności świadka, policjanci szybko ustalili tożsamość nieodpowiedzialnego kierowcy i nałożyli na niego surową karę finansową.
BEZMYŚLNE POPISY CZY TYLKO CHWILA SŁABOŚCI?
We wtorek, 27 sierpnia, po godzinie 20, myślenicka drogówka otrzymała zgłoszenie o mężczyźnie, który prowadząc czerwoną toyotę, wykonywał niebezpieczne manewry na sułkowickim rynku. Oprócz niego w aucie podróżowała pasażerka. Twórcze popisy zakończyły się uderzeniem w znak drogowy, a kierowca czmychnął z miejsca zdarzenia. Dzięki szybkiemu działaniu świadków, policja błyskawicznie ustaliła, do kogo należał pojazd. Kilka chwil później byli już pod domem młodego kierowcy.
KARY I OSTRZEŻENIA
Okazało się, że za kierownicą toyoty siedział 20-latek, który przyznał się do uszkodzenia znaku drogowego, co było potwierdzone widocznymi uszkodzeniami auta. Mężczyzna był trzeźwy, jednak nie uchroniło go to przed karą. Policja nałożyła na niego mandat w wysokości 3000 zł, a także dopisała mu dziesięć punktów karnych do konta. Jak widać, młodzieńcza brawura może kosztować nie tylko wrażenia, ale także niemałe pieniądze.
Apelujemy do wszystkich kierowców o rozsądek i rozwagę na drodze. Pamiętajmy, że od naszego zachowania jako uczestników ruchu drożnego w dużej mierze zależy bezpieczeństwo nasze i innych. Brak wyobraźni oraz ostrożności mogą prowadzić do tragicznych wydarzeń, dlatego warto pomyśleć, zanim podejmiemy ryzyko. Bezpieczeństwo to nie zabawa!
Źródło: Polska Policja