W kontekście praworządności rząd Donalda Tuska zdaje się działać, jakby otrzymał niezbywalny mandat do rządzenia od samego Pana Boga. Na razie uchodzi im wszystko. Jednak nadejdzie dzień, gdy sytuacja się zmieni. Karta zawsze się odwraca.
NAGANIE I PARADOKS W MOWIE PUBLICZNEJ
Na tegorocznym Campusu Polska można znaleźć wiele kontrowersyjnych momentów, z których nie wszystkie spotkały się z aprobatą. Nie mam tu na myśli zdarzenia z silent disco, podczas którego młodzi obrońcy tolerancji ostentacyjnie wyrażali swoje negatywne odczucia wobec Prawa i Sprawiedliwości. Zaskakuje ich brak refleksji nad sprzecznościami między deklarowanymi wartościami a rzeczywistością.
Interesuje mnie inny fragment tego wydarzenia. To panel z udziałem byłej komisarz europejskiej, Very Jourova, którego moderatorem był minister Adam Bodnar. Temat dyskusji brzmiał „Praworządność w praktyce”. Czeska polityk rozpoczęła swoją wypowiedź od refleksji na temat istoty praworządności i demokracji.
– Nie może być tak – stwierdziła – że jakaś siła polityczna wygrywa wybory i zachowuje się, jakby miała „mandat od samego Pana Boga”.
Dodała również, że ugrupowanie rządzące nie powinno przejmować ani uciszać niezależnych mediów, wpływać na wymiar sprawiedliwości ani ograniczać społeczeństwa obywatelskiego. Wskazała także na potrzebę zapewnienia odpowiednich funduszy dla różnorodnych organizacji społecznych.
WYRAZY TWARZY I HIPOKRYZJA
Reakcja Adama Bodnara podczas tego wystąpienia była dość wymowna. Wyglądał na osobę, która ma świadomość, że jej wystąpienie zmierza w kierunku publicznego ośmieszenia. Warto zauważyć, że minister sprawiedliwości, choć może być obwiniany za upolitycznienie swojego stanowiska, nie jest osobą nierozsądnie działającą.
Bodnar doskonale zdaje sobie sprawę, że te same zarzuty można by skierować w stronę rządu Tuska. Przykładowo, przejęcie mediów publicznych w grudniu ubiegłego roku można zinterpretować jako próbę ich uciszenia. Chodziło bowiem o to, aby TVP, Polskie Radio i PAP nie stanowiły przeszkody dla nowego rządu i nie były bastionem krytyki wobec premiera.
Również manipulacja prokuraturą przez Bodnara, który sam przyznał, że „szukamy jakiejś podstawy prawnej”, to oczywisty przykład politycznego wpływu na wymiar sprawiedliwości. Jak więc określić ograniczenia wobec społeczeństwa obywatelskiego?
DWULICOWOŚĆ I WEWNĘTRZNE ZAPISY DEMOKRACJI
Choć Vera Jourova najprawdopodobniej odnosiła się do negatywnych przykładów rządów PiS oraz Orbána, zasady, na które powołują się zwolennicy demokracji liberalnej, powinny obowiązywać w obie strony. Oznacza to, że nie wolno niszczyć podstaw działania organizacji pozarządowych, niezależnie od ich orientacji politycznej.
Aktualna polityka rządu Tuska, w tym jego działania wobec Funduszu Sprawiedliwości oraz decyzji grantowych ministerstwa kultury, może być postrzegana jako próba marginalizacji organizacji pozarządowych, które nie podzielają ich wartości. Mimo że wielu z rządzących ma swoje korzenie w NGO, obecne działania można określić jako „odkopywanie drabiny”, na którą sami kiedyś się wspięli.
Wreszcie, warto wskazać na próbę podważenia wolności mandatu parlamentarnego oraz działania zmierzające do pozbawienia immunitetów wybranych posłów. To wszystko składa się na obraz bezprecedensowego ataku na demokrację, który może być nawet bardziej wyrafinowany niż za czasów PiS. Adam Bodnar z pewnością jest tego świadomy, tak samo jak Vera Jourova, która była o tym informowana.
PRZYSZŁOŚĆ POLSKIEJ DEMOKRACJI
Nawet jeśli oboje muszą trzymać się obecnych ról z powodów kariery, wielu uczestników tamtego spotkania zdaje sobie sprawę, z jaką hipokryzją mamy do czynienia. Rząd Tuska wydaje się zachowywać tak, jakby działał w imieniu wyższej siły, nie zważając na opinie i głosy krytyków.
Dziś mogą sobie na to pozwolić. Jeśli zdecydują się na zniszczenie opozycji, nie zatrzyma ich nic. Działania mogą obejmować oskarżenia, zastraszanie lub pozbawienie przeciwników środków do życia. Rząd Tuska i jego zwolennicy mogą na Campusie w przyszłym roku powtórzyć swoje tezy o konieczności poszanowania demokracji, podczas gdy w rzeczywistości będą podważać jej fundamenty.
Nadejdzie jednak moment, w którym karta się odwróci. Nie wiadomo, na czyją korzyść, ale można przypuszczać, że „mandat od samego Pana Boga” w końcu posłuży do rozliczenia Tuska i Bodnara równie twardo, jak oni traktują dzisiaj swoich przeciwników.
Źródło/foto: Interia