W poniedziałkowe popołudnie na jednej z dróg w okolicach Katrynki miało miejsce nietypowe zdarzenie, które na długo pozostanie w pamięci lokalnych policjantów. 43-letni kierowca z Mazowsza postanowił zignorować ograniczenia prędkości i w szale pędzenia przez życie wybrał się na jazdę z grubością 41 km/h ponad dozwoloną prędkość. Na „siódemce” oczekiwała go jednak nieprzyjemna niespodzianka – kontrola drogowa.
PIENIĄDZE I ZDUMIENIE POLICJANTÓW
Po zatrzymaniu pojazdu mundurowi mieli do czynienia nie tylko z wykroczeniem drogowym, ale również z sytuacją, która przypominała scenariusz z kryminału. Policjant, wydając mandat w wysokości 1000 złotych i przyznając 11 punktów karnych, najwidoczniej nie był świadomy, z kim ma do czynienia. Kierowca, zamiast przyjąć konsekwencje swojego czynu, z uśmiechem na twarzy zaczął sugerować możliwość „dogadania się”. Mimo, że funkcjonariusze jednoznacznie ostrzegali 43-latka, ten zdecydował się na niecodzienny krok: wysiadł z samochodu i wrzucił 400 złotych do notatnika policjanta, co właściwie składało się na próbę wręczenia łapówki.
PRÓBA ŁAPÓWKI I JEJ NASTĘPSTWA
W momencie, gdy mężczyzna wznowił akcję „wręczenia”, policjanci nie pozostawili mu wyboru i natychmiast zatrzymali go w związku z podejrzeniem o udzielenie korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną. To nie był dobry dzień dla 43-latka – prokurator z Prokuratury Rejonowej szybko postawił mu zarzut, a w grę wchodziła kara do 10 lat pozbawienia wolności. Jak widać, lekceważenie przepisów drogowych może prowadzić do o wiele poważniejszych konsekwencji, niż się wydaje, a w tym przypadku, zamiast odebrać mandat i kontynuować podróż, mężczyzna zafundował sobie skomplikowane problemy prawne.
Źródło: Polska Policja