Trzy lata temu Anna Jurksztowicz oraz Krzesimir Dębski oficjalnie poinformowali o swoim rozstaniu, co wstrząsnęło branżą rozrywkową w Polsce. Para złożyła pozwy rozwodowe w sądzie, a sprawa, która miała być prosta, szybko wprowadziła wiele komplikacji.
Historie miłości i rozstań
Wielu uważało Annę i Krzesimira za jedną z najbardziej udanych par w polskim show-biznesie. Ona, jako ceniona piosenkarka, a on, uznawany za jednego z czołowych polskich kompozytorów muzyki rozrywkowej oraz filmowej, tworzyli duet, który wydawał się nie do zdarcia. Informacje o ich rozwodzie pojawiły się w mediach na początku ostatniego kwartału 2021 roku. Od momentu ogłoszenia rozstania, małżonkowie pozostawali w separacji przez dwa lata, a pozew rozwodowy jako pierwszy złożył Dębski.
Nowe informacje z sali sądowej
W trakcie trwającego już trzy lata postępowania rozwodowego, Krzesimir Dębski wielokrotnie akcentował, że jego wersja wydarzeń różni się od relacji przekazywanych przez media. Jurksztowicz zarzuca mężowi liczne zdrady i domaga się rozwodu z orzeczeniem o jego winie. W 2023 roku, zamiast zakończyć sprawę, sąd skierował do mediacji, co z pewnością nie zaspokoiło oczekiwań piosenkarki, która liczyła na szybkie załatwienie sprawy.
Niepewność w procesie
Portal Shownews donosi, że wyrok w sprawie rozwodu został wydany 6 listopada 2024 roku, jednak na chwilę obecną jest on nieprawomocny z powodu wniosku o pisemne uzasadnienie. Sąd Okręgowy w Warszawie sprecyzował, że strona, która nie zgadza się z werdyktem, może wnieść apelację, co w praktyce może wydłużyć ten dramatyczny proces.
Obie strony postanowiły jednak nie komentować aktualnych doniesień. Dębski zaznaczył, że sprawy dotyczące jego życia prywatnego są wyłącznie jego własnością i nie zamierza ich rozwlekać w mediach. „Temat mojego życia prywatnego uważam za zamknięty” — ujawnił artysta portalowi Shownews. Z kolei Jurksztowicz dodała enigmatycznie, że nie będzie udzielać komentarzy, aby nie zaszkodzić toczącej się sprawie.
Co dalej?
Nowy rok zapowiada się zatem jako dalszy ciąg tej rozwodowej „telenoweli”. Kto zatem w końcu będzie cieszył się wolnością, a kto stanie przed trudnymi pytaniami o winę i kompromisy? Jak na razie jedno jest pewne – to, co zdaje się być dramatem miłosnym, w rzeczywistości nabiera cech prawdziwego reality show. Pozostaje śledzić rozwój sytuacji i mieć nadzieję, że strony w końcu znajdą drogę do rozwiązania swoich problemów. A może jeszcze czekają nas jakieś niespodzianki ze strony Jurksztowicz i Dębskiego?