Inspektorzy odpowiedzialni za kontrolę żywności przekraczającej granice Polski zauważyli, że partia mrożonych malin sprowadzonych z Ukrainy była w złym stanie. Oprócz spleśniałych owoców, które miały nienaturalny kolor, nie zostały one dopuszczone do sprzedaży na naszym rynku. Z podobnymi problemami spotkano się również w przypadku prosa, także pochodzącego z Ukrainy, oraz mięsa z mintaja importowanego z Rosji.
ZAKAZ WPROWADZENIA DO OBROTU
W oświadczeniu Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) czytamy, że lubelski oddział tej instytucji podjął decyzję o zakazie sprzedaży mrożonych malin o łącznej wadze 20 243,5 kilogramów, które przywieziono z Ukrainy. Powodem decyzji była obecność pleśni na owocach oraz ich nietypowy kolor. Zastosowano rygor natychmiastowej wykonalności, co oznacza, że nie mogły trafić na rynek.
NIEJGORSZA JAKOŚĆ PROSA I MINTAJA
W krótkim czasie inspektorzy ujawnili kolejne nieprawidłowości. We wtorek zdecydowano o zablokowaniu dwóch dodatkowych partii mrożonych malin, które ważyły łącznie 42 000 kilogramów. Także te owoce wykazywały oznaki pleśnienia oraz miały nietypową barwę. W międzyczasie okazało się, że importowane proso z Ukrainy ważące 23 800 kilogramów zawierało „żywe szkodniki”. W przypadku zboża również zastosowano tryb natychmiastowej wykonalności.
ZASTRZEŻENIA DOTYCZĄCE MÓSIA
Szczeciński oddział IJHARS zwrócił szczególną uwagę na mielone mięso mintaja z Rosji, którego import był zabroniony. Produkt o wadze niemal 22 000 kilogramów miał przekroczoną datę minimalnej trwałości. Inspektorzy zajęli się także ryżem z Myanmaru, zablokowując import 75 000 kilogramów tej żywności.
Wydarzenia te demaskują nie tylko niedociągnięcia w systemie kontroli importu żywności, ale również konieczność ich wzmocnienia. Podobne sytuacje mogą zagrażać zdrowiu konsumentów, a nasza inspekcja jest na straży jakości produktów trafiających na polski rynek.
Źródło/foto: Polsat News