W Klifie, w restauracji Viking, miała miejsce jedna z najbardziej spektakularnych egzekucji w historii polskiej mafii, która miała miejsce w 2002 roku. To tutaj, przy jednym ze stolików, zebrało się grono gangsterów gotowych omówić sprawy kadrowe i podział wpływów. W obliczu nadciągającego niebezpieczeństwa jeden z uczestników, znany jako Komandos, skoczył do najbliższej taksówki i poprosił kierowcę o jak najszybszą ucieczkę. Czuł, że zagrożenie na pewno nadchodzi. Mylono się jednak, bo cała sytuacja okazała się być znacznie bardziej złożona.
MAFIJNY TŁOK W KLIFIE
Tomasz Syga, pseudonim „Komandos”, był członkiem gangu żoliborskiego i szybko stał się kluczową postacią w polskim podziemiu kryminalnym. 31 maja 2002 roku eleganckie centrum handlowe przy ulicy Okopowej przeżywało prawdziwe oblężenie. Choć Klif był miejscem, które preferowali zamożni klienci, często odwiedzali je również ci mniej jakość finansową. Świetna kawa i gorące posiłki przyciągały również przestępców oraz przedstawicieli służb mundurowych.
W kawiarni stawałem się świadkiem rozmów z postaciami z moich książek. Często dowiadywałem się, że dziwnie wyglądający mężczyzna to syn szefa z Pruszkowa, a atrakcyjna blondynka z drogą torbą była dziewczyną gangstera, który właśnie otrzymał „koronę”. Nie raz zdarzało się, że przypadkowy przechodzień przysiadał do naszego stolika, a rozmowa z moim rozmówcą nabierała niespodziewanego kolorytu.
STRZAŁY I CHAOS
O tym pamiętnym dniu w Klifie, egzekucja rzeczywiście wstrząsnęła polskim półświatkiem. Przy jednym ze stolików kiwnęli sobie na spotkanie gangsterzy, obok których poznali życie i śmierć Krzysztof B. oraz Artur Mudyn. Rozmowy dotyczyły bazy Wolumen oraz podziałów terytorialnych w Warszawie w obliczu rosnącego znaczenia Komandosa i jego sojuszników. W pewnym momencie do restauracji wszedł mężczyzna w bejsbolówce, co skłoniło Komandosa do przygotowania się do ucieczki. W chwilę później padły strzały. Komandos, uciekając w panice, zasiadł do taksówki i polecił kierowcy ucieczkę. Mimo że wiele spekulacji krążyło na temat tego, kto był celem zlecenia, nikt nie mógł przewidzieć, że krew zostanie przelana w takich ilościach.
ŚMIERTELNE PRECYZJE
W wyniku zamachu zginęły dwie osoby, Krzysztof B. i Artur Mudyn, podczas gdy Jogi, trzeci z uczestników, cudem przeżył dzięki szybkiej interwencji ochrony. To wydarzenie wzbudziło mnóstwo pytań o to, kto stał za brutalną egzekucją. Policja musiała rozwiązać zagadkę i ustalić, z kim związane były ofiary.
Pojawiły się głosy, że za zleceniem mogli stać Szymon z Łomianek i Szkatuła, który odczuwał zagrożenie płynące z rosnącej potęgi Komandosa. Interesujące jest to, że Kima, jeden z członków gangu, początkowo miał przeprowadzić egzekucję, jednak ostatecznie zlecenie trafiło do znajomego z Kaukazu, który ugruntował swoją pozycję w przestępczym świecie.
HAŁAS I TAJEMNICE
Wkrótce po incydencie policja złożyła zeznania, a Komandos otwarcie zadeklarował, że to on był celem zamachu. Jego wersja wydarzeń była jednak podważana przez innych świadków, którzy sugerowali, że egzekucję mogły zaplanować wspólnie Szkatuła i Komandos, by zademonstrować swoją siłę w obliczu zagrożenia ze strony Mokotowa.
Czy na pewno wiemy, kto stał za tym dramatycznym incydentem? Wciąż pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi. Egzekucja w Klifie stała się nie tylko tematem gazet, lecz także przedmiotem niepewności w przestępczym świecie, w którym wyciszanie niewygodnych faktów to norma.
Fragmenty pochodzą z książki „Komandos. Gang z Żoliborza”, wydanej przez Wydawnictwo Prószyński. Autorem publikacji jest Artur Górski.