Dwie osoby straciły życie w wyniku tragedii, która miała miejsce podczas lotu szkoleniowego w Honolulu. Pilot nagle stracił panowanie nad samolotem, co doprowadziło do uderzenia w pobliski budynek. Przyczyny katastrofy wciąż są nieznane.
Katastrofa w Honolulu
Do wypadku doszło we wtorek około godziny 15:00. Samolot Cessna 208 Caravan, będący własnością Kamaka Airlines, rozbił się blisko lotniska Honolulu w Stanach Zjednoczonych. Na pokładzie znajdowały się dwie osoby, a ich tożsamość pozostaje nieujawniona. W trakcie lotu pilot utrzymywał stały kontakt z wieżą kontroli lotów. W pewnym momencie na pytanie o skręt odpowiedział: „Jesteśmy, jesteśmy, straciliśmy kontrolę”.
Świadkowie tragedii
Świadkowie zdarzenia relacjonowali, że widzieli samolot, który przez kilka sekund leciał niezwykle nisko, aż w końcu uderzył w opuszczony hangar, przeznaczony do rozbiórki w celu budowy parkingu. Jak donosi Hawaii News Now, obiekt, w który uderzył samolot, znajduje się w bliskim sąsiedztwie lotniska.
Na pokładzie samolotu nie było innych osób, co oznacza, że nie ma innych ofiar poza pasażerami. Po wypadku na miejscu wybuchł pożar, który szybko został ugaszony. Policja zdecydowała się na zamknięcie dwóch sąsiednich ulic prowadzących do lotniska.
Śledztwo w toku
Kamaka Air to linia lotnicza, która koncentruje się zarówno na przewozach pasażerskich, jak i towarowych. W chwili obecnej Departament Transportu współpracuje z Federalną Administracją Lotnictwa (FAA) oraz Narodową Radą Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) przy prowadzeniu dochodzenia w sprawie katastrofy. Szczegóły sytuacji pozostają nadal niejasne.
Reakcja władz
Burmistrz Honolulu, Rick Blangiardi, wyraził swoje współczucie w mediach społecznościowych, komentując: „Ten tragiczny incydent przypomina nam o poświęceniu i niebezpieczeństwie, z jakim stają w obliczu codzienności ci, którzy dbają o transport na Hawajach. Nasze myśli i modlitwy są z wszystkimi, których ta tragedia dotknęła”.
Źródło/foto: Polsat News