Dzisiaj jest 11 stycznia 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł

Taniec w uzdrowiskach: kuracjusze krytykują lokalne tradycje i atmosferę

Turnusy sanatoryjne, choć przede wszystkim zaplanowane w celu poprawy zdrowia, oferują również istotne życie towarzyskie, które rozkwita podczas tzw. „fajfów” i dancingów. Historia potańcówek w uzdrowiskach jest niemal tak długa jak sama tradycja sanatoryjna. Każda zmiana w tej ugruntowanej formie wypoczynku wywołuje duże emocje. Ostatnio pojawił się pomysł zakazu sprzedaży alkoholu podczas potańcówkach, co wywołało burzę dyskusji wśród kuracjuszy oraz negatywne komentarze pod adresem miejscowych uczestników tychże wydarzeń. Jakie zarzuty można im postawić?

Dla każdego, kto kiedykolwiek przebywał w sanatorium, termin „fajfy” jest zrozumiały. To popołudniowe tańce, podczas których kuracjusze wspólnie się bawią i zawierają nowe znajomości. Nazwa nawiązuje do godziny „piątej”, gdy zwykle zaczyna się taneczna zabawa, często poprzedzająca wieczorny dancing. W niektórych uzdrowiskach takie imprezy potrafią trwać aż do rana, a towarzyszy im nie tylko muzyka, ale także alkohol, co wzbudza kontrowersje.

ALKOHOL NA TURNUSACH – SPRAWĄ DYSKUSYJNĄ

W październiku bieżącego roku poseł PiS, Andrzej Gut-Mostowy, były wiceminister sportu i znana postać branży hotelowej w Podhalu, skonfrontował Ministerstwo Zdrowia z pomysłem ograniczenia sprzedaży alkoholu w sanatoriach. „Alkohol wydaje się niezgodny z misją tych placówek, które powinny dbać o dobrostan pacjentów i klientów” – napisał w interpelacji, podnosząc, że napoje wyskokowe są szczególnie niebezpieczne dla osób uzależnionych.

W odpowiedzi na te postulaty w sieci rozpoczęła się gorąca debata. Większość kuracjuszy podkreślała, że uczestnicy fajfów to dorośli, którzy potrafią ocenić swoje możliwości. „Komuś najwyraźniej się nudzi i wszystko mu przeszkadza. Każdy ma prawo żyć po swojemu, bo nikt za nikogo życia nie przeżyje” – pisał jeden z forumowiczów. Inny z uczestników, w żartobliwym tonie dodał: „Starość musi się wyszumieć”.

LOKALNI I TURYŚCI – KONTROWERSYJNA OBECNOŚĆ

Jednak najbardziej kontrowersyjny temat, który pojawił się na forum, dotyczył obecności miejscowych gości podczas sanatoryjnych potańcówek. Tydzień temu, wracając z pobytu w buskowieckim Włókniarzu, zauważyłem, że w tamtejszej kawiarni Relax, znanej z fajfów, miejsce dla kuracjuszy zniknęło jak sen złoty. Wszędzie zalegały kurtki i płaszcze tancerzy spoza sanatorium, co sprawiło, że zdiagnozowałem obecność lokalnych „lumperów”. Nie brakowało również par, gdzie panowie z sąsiedztwa toczyli taneczne boje z kuracjuszami.

Obserwacje takie znaleźli również inni forumowicze. W sanatoryjnym żargonie pojawił się termin „myśliwi” – tak określa się miejscowych, którzy z piwem w dłoni bacznie obserwują panie tańczące na parkiecie.

Wielu uczestników turnusów dzieliło się doświadczeniami z różnych uzdrowisk, a jeden z nich zwrócił uwagę na sytuację w Iwoniczu-Zdroju i Kołobrzegu. Mówił o tancerzach, których widział w różnych miejscowościach uzdrowiskowych, uważając ich za osoby nieprzypadkowe, a wręcz stałych bywalców, którzy nie są kuracjuszami.

Choć dla postronnych obserwatorów łatwo dostrzec miejscowych po zostawionych na krzesłach płaszczach, sprawa nie jest tak prosta. Jak zauważyli znawcy tematu na forum, wielu kuracjuszy z innych ośrodków również porzuca swoje kurtki na miejscach siedzących, co utrudnia ich odróżnienie. „Trzeba być przynajmniej kilka dni, by umiejętnie ocenić, kto jest kim” – podsumował jeden z doświadczonych użytkowników.

RYWALIZACJA I EMOCJE DOOKOŁA FAJFÓW

Czemu obecność miejscowych wzbudza takie kontrowersje? Powody są kilku. Po pierwsze, miejscowi zajmują miejsca, które chętnie zajmują kuracjusze, co skutkuje ich frustracją, gdy przychodzą na potańcówki. Po drugie, konkurencja w sferze towarzyskiej jest zawsze palącym tematem, a próby nawiązania kontaktu przez kuracjuszy mogą natrafić na wewnętrzny opór. “Czuję, że to przez rozgoryczenie, że nie mogłeś skorzystać, choć byłeś gościem tego miejsca” – napisał jeden z kuracjuszy, oskarżając lokalnych o monopol na zabawę.

Nie bez powodu panie również wzięły w obronę miejscowych. Jedna z nich zauważyła: „Jak w każdym kurorcie, jest trochę panów miejscowych, ale z pewnością nie można ich nazwać lumperią. Starają się po prostu spędzać czas w towarzystwie.”

Jak widać, pobyt w sanatorium wiąże się z wieloma wyzwaniami, nie ograniczając się jedynie do regularnych zabiegów zdrowotnych. O wiele trudniej bywa znaleźć wolne krzesło w kawiarni czy partnera do tańca na fajfie. Jak się okazuje, niektórym przyjeżdżającym wydaje się, że sanatorium to gwarancja miejsca przy stoliku oraz doskonałej zabawy pod każdym względem.

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie