Rodzina 31-letniej Jessie Peterson, która zmarła w szpitalu w północnej Kalifornii, stanęła w obliczu niewyobrażalnego dramatu. Szpital, zamiast poinformować bliskich o śmierci kobiety, oświadczył im, że osobiście się wypisała, co okazało się zatrważającym kłamstwem. Ciało zmarłej przetrzymywano w kostnicy przez przeszło rok, a teraz jej rodzina postanowiła walczyć o sprawiedliwość, składając pozew w sądzie oraz domagając się 25 milionów dolarów odszkodowania za zaniedbania ze strony placówki.
Poszukiwania Jessie
Gdy bliscy Jessie zorientowali się, że nie wróciła do domu, zgłosili jej zaginięcie w biurze szeryfa hrabstwa Sacramento, co opisał „The Guardian”. Otoczeni zniechęceniem, rozwiesili plakaty i pytali o nią mieszkańców, z zamiarem odnalezienia zaginionej. Niestety, poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów. Dopiero 12 kwietnia 2024 roku detektywi powiadomili rodzinę o tragicznym odkryciu ciała kobiety w szpitalu Mercy San Juan w Kalifornii.
Tragiczny stan ciała
Zgodnie z doniesieniami, ciało Jessie znajdowało się w tak zaawansowanym stadium rozkładu, że nie było możliwości zorganizowania pogrzebu w otwartej trumnie. Pozew, który złożono w sądzie, podkreśla, że z powodu rozkładu nie można ustalić, czy śmierć była wynikiem błędów w opiece zdrowotnej, czy miała inną przyczynę.
Bez odpowiedzi ze strony szpitala
Rodzinie udało się ustalić, że Jessie zmarła 8 kwietnia 2023 roku, choć akt zgonu został wystawiony dopiero 4 kwietnia 2024 roku. Przez ten czas ciało kobiety przetrzymywano w zewnętrznej chłodni. Obecnie bliscy Jessie walczą o odpowiedzialność szpitala, który milczy na temat sprawy, mimo że w swoich materiałach marketingowych deklaruje, że każdy pacjent traktowany jest „z godnością i szacunkiem”. Adwokat rodziny nie kryje oburzenia i zauważa, że szpital zawiódł w podstawowym obowiązku poinformowania bliskich o zgonie, skazując ich na rok niepewności i cierpienia.
Źródło/foto: Polsat News