Polityczna scena w Polsce znów pełna jest oskarżeń, a politycy wymieniają się zarzutami o nieprawidłowości w rozliczeniach kampanii wyborczej. Tobiasz Bocheński z Prawa i Sprawiedliwości wziął na celownik kładkę pieszo-rowerową w Warszawie, sugerując, że Rafał Trzaskowski mógł umieścić w mediach społecznościowych spot z otwarcia obiektu w niezgodny z prawem sposób. – Film nie jest oznaczony jako materiał wyborczy – zaznaczył europoseł, dodając, że podejmie dalsze kroki w tej kwestii.
NOWY EPIZOD W POLITYCZNEJ GRZE
W czwartek Bocheński udostępnił nagranie z warszawskiej kładki, nazywając ją „wielkim darem” i „wspaniałym dziełem”. Słowa polityka Zjednoczonej Prawicy brzmiały jak sarkazm, zwłaszcza w kontekście tego, że otwarcie przeprawy miało miejsce tuż przed wyborami samorządowymi, co przypomniał z przekąsem.
Europoseł zwrócił uwagę, że spot Trzaskowskiego, w którym prezydent idzie po kładce, był opublikowany na oficjalnym profilu włodarza stolicy bez oznaczenia jako materiał wyborczy. Bocheński alarmował, że to potencjalne naruszenie prawa, które, jeśli faktycznie było finansowane z budżetu publicznego, mogłoby stać się jednym z największych skandali w historii polskich wyborów.
PRZESZŁOŚĆ A PRZYSZŁOŚĆ KŁADKI
To jednak nie pierwszy raz, gdy Bocheński komentuje kładkę. Kilka miesięcy temu wyrażał uznanie dla jej budowy, przyznając jednocześnie, że koszt jej wykonania budził już wątpliwości. Wówczas podkreślał, że otwarcie kładki przed wyborami było standardowym posunięciem w strategiach wyborczych.
Sytuacja wokół warszawskiej kładki i oskarżeń o nieprawidłowości w kampaniach wyborczych ilustruje obraz rywalizacji politycznej, gdzie każde działanie może być reinterpretowane w zależności od kontekstu. Teraz wszystko zależy od decyzji Państwowej Komisji Wyborczej, która bada sprawozdania dotyczące wydatków w kampanii PiS. Partii Jarosława Kaczyńskiego grozi utrata znacznych funduszy budżetowych, co z pewnością doda pikanterii całej sprawie.
Źródło/foto: Interia
