Opinie biegłych wskazują, że Łukasz Ż., podejrzewany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej, był „pod wpływem” alkoholu w momencie zdarzenia. Taką informację przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Piotr Antoni Skiba. Istnieje możliwość, że nastąpi zmiana kwalifikacji jego czynu, ale ostateczne zarzuty będą znane najwcześniej w przyszłym roku.
Analiza dowodów
Prokuratura zgromadziła już opinie dotyczące komputerów pokładowych pojazdów uczestniczących w wypadku oraz ekspertyzy genetyczne. Obecnie trwają analizy tych materiałów. Prokurator Skiba dodał, że otrzymano także opinię toksykologiczną, która potwierdza, że Łukasz Ż. w chwili zdarzenia był nietrzeźwy. Wszystkie zebrane dowody będą podstawą do ewentualnej zmiany kwalifikacji prawnej dotyczącej jego czynów.
Prokuratorskie działania
Jak relacjonuje prokurator Skiba, Łukasz Ż. został umieszczony w areszcie w Siedlcach. W połowie listopada usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia oraz złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów, co może grozić mu karą do 12 lat pozbawienia wolności. Prokuratura wciąż gromadzi materiał dowodowy, a ostateczne zarzuty mogą być ogłoszone w pierwszym kwartale przyszłego roku. Jeśli dojdzie do zmiany kwalifikacji czynu, kara dla Łukasza Ż. może być znacznie surowsza.
Detale tragicznego wypadku
Wypadek miał miejsce w nocy z 14 na 15 września, kiedy Volkswagen Arteon prowadzony przez Łukasza Ż. najechał na tył forda, który zderzył się z barierkami ochronnymi. W wyniku tego tragicznego zdarzenia zginął 37-letni pasażer forda, a do szpitala trafiła jego żona oraz dwoje dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Również pasażerowie Volkswagena zostali przewiezieni do szpitala.
Wszyscy trzej mężczyźni jadący z Łukaszem Ż. byli również pod wpływem alkoholu – najstarszy z nich miał w organizmie ponad 2 promile. Kierowca, który zbiegł z miejsca wypadku, został zatrzymany w Lubece w Niemczech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
Niebezpieczna prędkość
Prokurator Skiba podkreślił, że przed zderzeniem Volkswagen zwiększył prędkość z 205 km/h do 226 km/h na odcinku drogi, gdzie maksymalna dozwolona prędkość wynosiła 80 km/h. Zebrane dowody wskazują również, że tuż przed wypadkiem Łukasz Ż. trzymał w dłoni telefon komórkowy, nagrywając swoją jazdę.
To wszystko składa się na dramatyczny obraz wydarzenia, które pociągnęło za sobą tragiczne konsekwencje. Społeczeństwo z niecierpliwością czeka na dalszy rozwój wydarzeń oraz na sprawiedliwość dla ofiar wypadku.
Źródło/foto: Polsat News