Asystent Matthew Perry’ego, Kenneth Iwamasa, był ostatnią osobą, którą widziała przed jego śmiercią. Z zeznań wynika, że kilkakrotnie przed odejściem mężczyzna podał aktorowi ketaminę. W ostatnich dniach życia gwiazdor „Przyjaciół” desperacko poszukiwał tej substancji.
Kenneth Iwamasa, asystent Matthew Perry’ego, zeznał, że w dniu śmierci gwiazdora „Przyjaciół” podał mu kilkakrotnie ketaminę dożylnie na osobiste polecenie aktora. Według dokumentów sądowych, pierwszą dawkę substancji podano o 8:30 rano, a cztery godziny później aktor poprosił o kolejną. Następnie, Perry zażądał kolejnej dawki po zaledwie 40 minutach, mówiąc: „Wstrzyknij mi dużą”.
Później poprosił o kąpiel w wannie z hydromasażem, którą Kenneth Iwamasa przygotował, opuszczając następnie apartament. Po powrocie zastał Matthew Perry’ego martwego. Według raportu z autopsji, aktor zmarł wskutek zażycia ketaminy, tonąc w wannie w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Prokuratura Los Angeles aresztowała i postawiła w stan oskarżenia pięć osób, w tym dwóch lekarzy, osobistego asystenta aktora oraz dilerkę narkotykową znaną jako „królowa ketaminy”. Wśród zarzutów jest wykorzystywanie uzależnienia Matthew Perry’ego od ketaminy.
Według raportów policyjnych, aktor desperacko poszukiwał narkotyku przed śmiercią. Sangha miała sprzedać mu ketaminę, którą zażył w dniu odejścia, za wysoką cenę. Raporty wskazują, że grupa wykorzystywała uzależnienie aktora dla własnych celów, sprzedając mu substancję po zawyżonej cenie.
Raporty medyczne wskazują, że uzależnienie Perry’ego stanowiło zagrożenie dla jego życia, prowadząc do nieprzytomności i utraty zdolności poruszania się po podaniu ketaminy. Grupa próbowała zatuszować informacje na temat śmierci aktora po jej ujawnieniu w mediach.
Źródło/foto: Polsat News