28 listopada w Siemianowicach Śląskich rozegrał się dramat, który w ułamku sekundy odmienił życie rodziny Mitręgów. Krzysztof Mitręga, ojciec dwóch chłopców, przygotowywał synów do szkoły, gdy nagle doznał zawału serca. W mieszkaniu znajdowali się wówczas 12-letni Patryk i jego 7-letni brat Mateusz.
Walka o życie w obliczu tragedii
Patryk, wspominając tę feralną chwilę, relacjonuje: – Właśnie się ubierałem. Młodszy brat spał w łóżku, a tata siedział na pufie. Nagle przewrócił się i przestał oddychać. Próbowałem go obudzić, jednak nie reagował. To, co zobaczyłem, na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Mimo strachu, Patryk zachował zimną krew. Natychmiast zadzwonił na numer alarmowy 112, gdzie operator udzielił mu instrukcji dotyczących reanimacji. – Położyłem tatę w pozycji bezpiecznej i sprawdzałem, czy oddycha. Wykonywałem wszystkie polecenia – podkreśla chłopiec. Mówi, że gdyby tylko stał bezczynnie, nie byłoby to pomocne.
Patryk przyznaje, że to nie było łatwe zadanie. Gdy na miejscu pojawili się policjanci, nie zdołał powstrzymać emocji. – Płakaliśmy z bratem, najgorsze było to, co się stanie z tatą, czy uda się go uratować – dodaje ze smutkiem.
Interwencja służb ratunkowych
– Sytuacja była krytyczna – mówi st. sierżant Dawid Żemła z KMP w Siemianowicach Śląskich, który jako pierwszy dotarł na miejsce. Pan Krzysztof leżał nieprzytomny i nie oddychał. Policjant relacjonuje: – Zastaliśmy dwóch przestraszonych chłopców i leżącego na podłodze mężczyznę. Zgłoszenie nie oddawało powagi sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.
Po około dziesięciu minutach działań ratunkowych przybyły dwie karetki. – Reanimacja trwała 40 minut. To, że mężczyzna przeżył, zawdzięcza Patrykowi. Czas był kluczowy – stwierdza Żemła, podkreślając, jak ważna była szybka reakcja młodego chłopca.
W oczekiwaniu na zdrowie ojca
Obecnie Krzysztof Mitręga przebywa na oddziale intensywnej terapii w sosnowieckim szpitalu. Jego żona, Katarzyna, relacjonuje: – Sytuacja jest poważna. Tata ma połamane żebra po resuscytacji. Czekamy, aż się zagoją, by mógł samodzielnie oddychać. Dzieci tęsknią za nim i modlą się o jego zdrowie – mówi z emocjami.
Katarzyna przyznaje, że wcześniej uczyła synów, jak reagować w sytuacjach kryzysowych. – Wiedzieli, co robić. Każdy rodzic powinien przygotować dziecko na takie zdarzenia, choćby w minimalnym stopniu – dodaje z nadzieją.
Mały bohater w akcji
Reakcja Patryka oraz jego brata wzbudziła podziw wśród policjantów i ratowników, którzy wręczyli im medale Małych Bohaterów z rąk prezydenta Siemianowic Śląskich, Rafała Piecha. – Jesteście inspiracją dla innych młodych ludzi – zaznaczał, gratulując chłopcom.
Patryk, dumny z tytułu bohatera, stwierdził: – Koledzy pewnie nie wiedzą, jakby się zachowali w takiej sytuacji. Moja nauczycielka zamierza prowadzić lekcję na temat udzielania pomocy, co powinno być inspirujące dla wielu.