Legia Warszawa przeżyła swój pierwszy w tym sezonie mecz w Lidze Konferencji Europy, który zakończył się porażką. Wojskowi ulegli FC Lugano 1:2. — Jestem pierwszym, który nienawidzi przegrywać, ale jeśli przegraliśmy w Europie dopiero po 11 meczach, to znak, że jest dobrze — powiedział po spotkaniu trener Goncalo Feio.
Na początku czwartkowego starcia z FC Lugano, Legia objęła prowadzenie dzięki bramce Ryoyi Morishity. Szwajcarski zespół jednak zdołał wyrównać pod koniec pierwszej połowy, a po przerwie zdobyli gola decydującego o zwycięstwie. Dla legionistów to pierwsza strata punktów w tej edycji rozgrywek, co sprawiło, że spadli z drugiego miejsca w tabeli. O miejsca w czołowej ósemce będą walczyć w przyszłym tygodniu w Szwecji z Djurgardens IF.
— Nie chcę, abyście czuli smutek. Osobiście nienawidzę przegranych, ale musimy docenić fakt, że straciliśmy punkty w Europie dopiero po jedenastu meczach — podkreślił Feio.
— Moim zdaniem mieliśmy kontrolę nad meczem. Gol na 1:0 przyszedł naturalnie i mogło być ich więcej. W strzelaniu bramek byliśmy bliżej drugiego gola niż rywale wyrównania. Nie chcę twierdzić, że zlekceważyliśmy stałe fragmenty, bo przygotowywaliśmy się do nich. Właśnie w ten sposób straciliśmy bramkę. To najprostszy sposób na zdobywanie goli, który często nam pomagał, tym razem jednak my musieliśmy uznać wyższość rywali. Biorę pełną odpowiedzialność za tę sytuację jako trener — dodał szkoleniowiec.
Po przerwie, Legia dominowała w posiadaniu piłki, jednak mecz mógł potoczyć się w każdą stronę. Niestety, znów nie zdołali obronić stałego fragmentu, co skończyło się utratą punktów. W końcówce spotkania zespół musiał sobie radzić bez jednego zawodnika, co dodatkowo skomplikowało sytuację w pogoń za wynikiem — zauważył Feio.
Trener odniósł się także do dwóch żółtych kartek, które w końcowych minutach otrzymał Radovan Pankov. — Nie widziałem tych sytuacji, ale sądzę, że frustracja z decyzji sędziów mogła odegrać rolę. Mieliśmy kilka kontrowersyjnych sytuacji, które zdołały zirytować naszych zawodników. Rozmawialiśmy o tym w szatni. Jako trener powinienem dawać dobry przykład. W przeszłości zdarzało mi się mówić różne rzeczy i ponosiłem za to konsekwencje, co nic dobrego nie przyniosło. Jestem osobą, która potrafi wyciągać wnioski. W szatni mówiliśmy o tym, że powinniśmy skupić się na tym, co możemy kontrolować — przyznał portugalski trener.
Po meczu Feio złożył hołd kibicom oraz rodzinie zmarłego Lucjana Brychczego, legendarnego piłkarza Legii. — W imieniu drużyny i sztabu dziękuję kibicom za ich wsparcie przed meczem, w jego trakcie oraz po zakończeniu. Zdaję sobie sprawę, że pani Małgosia Brychczy kibicowała nam z trybun. Chcieliśmy wygrać dla pana Lucjana i jego rodziny. Mimo że się nie udało, godnie reprezentowaliśmy barwy klubu. Nie zabrakło nam determinacji. Najtrudniej jest czuć dumę po porażce, ale powinniśmy cieszyć się tym, co osiągamy w Europie — zaznaczył.
— Kończy się to bolesną pierwszą przegraną w Europie i pierwszymi straconą bramkami. Jeśli nasze smutki pojawiają się po przegranej w piątej kolejce, to wcale nie jest źle. Typowa reakcja na porażkę to ciężka praca. Naszym celem wciąż pozostaje awans z pierwszej ósemki, co pozwoli nam uniknąć dodatkowych meczów wiosną. Odpoczywamy, kiedy wykonamy nasze zadania. Na razie zamierzamy pracować z pełnym zaangażowaniem — zakończył trener.
Warto przypomnieć, że na YouTube dostępny jest nasz kanał Fakt Sport, gdzie znaleźć można wszystkie najnowsze produkcje wideo. Zachęcamy do subskrybowania!