Były proboszcz w Legnickim Polu, Włodzimierz G., usłyszał surowy wyrok – dwa lata więzienia za przywłaszczenie funduszy przeznaczonych na remont kościoła. Przeznaczone na ten cel ponad milion złotych, zamiast apostołować w sprawach duchowych, zostały zainwestowane w kryptowaluty. Ich sprzedaż oznacza, że teraz kuria zmuszona jest do zbycia gruntów w celu spłacenia powstałych długów.
Kto zgarnął pieniądze na remont?
Historia Włodzimierza G. rozpoczęła się w 2022 roku, kiedy to z parafialnego konta zniknęło 1,2 miliona złotych. Pieniądze te pochodziły częściowo z dotacji Ministerstwa Kultury i z budżetu gminy. Kościół w Legnickim Polu oraz jego filia w Gniewomierzu miały otrzymać te środki na renowację. Jednakże, jak informował Business Insider, ksiądz w ciągu zaledwie czterech dni po przejęciu pieniędzy, zainwestował część z tej sumy w kryptowaluty, a resztę wypłacił sobie. Wkrótce po wykryciu nieprawidłowości został zawieszony, a kuria zawiadomiła prokuraturę.
Prokuratorskie śledztwo i wyrok
Śledczy ustalili, że Włodzimierz G. przelał znaczną kwotę zagranicznej firmie, by kupić bitcoiny. Mimo że nie przyznał się do postawionych mu zarzutów, legnicki sąd w lutym 2024 roku uznał go za winnego i skazał na dwa lata pozbawienia wolności. Dodatkowo, ksiądz został zobowiązany do zwrotu Ministerstwu Kultury ponad miliona złotych, 15 tysięcy gminie, oraz do zapłaty 15 tysięcy złotych grzywny. Na sali rozpraw Włodzimierz G. nie omieszkał jednak zaznaczyć, że nie dysponuje wymaganą kwotą.
Apelacja i przyszłość kurii
Zgodnie z informacjami serwisu Eska, obrona byłego proboszcza złożyła apelację, a sprawa wciąż toczy się w sądzie drugiej instancji. Bez względu na wynik postępowania, diecezja będzie musiała zwrócić dotacje z Ministerstwa Kultury oraz gminy Legnickie Pole.
Ks. Waldemar Wesołowski, rzecznik legnickiej kurii, opowiedział Radiu Wrocław o szczegółach rozliczenia z gminą. „Uzgodniliśmy sposób spłaty długu w zamian za fragment działki, który gmina potrzebowała. Biskup oraz rada gminy wyrazili na to zgodę, więc sprawa jest rozwiązana” – zapewnił.
Dotacja z gminy wynosiła 180 tys. złotych, podczas gdy reszta kwoty, ponad milion, została przyznana przez Ministerstwo Kultury. Obecnie kuria nie ma jeszcze pomysłu, jak uregulować zobowiązania wobec ministerstwa.
Cała sytuacja nosi znamiona tragikomedii, gdy duchowny, zamiast doglądać sprawy parafii, popełnia przestępstwo, które zaciąga na siebie cieniem nie tylko jego samego, ale też całej instytucji, którą reprezentował. Przypadek ten pokazuje, jak krucho mogą być zasady moralne wśród tych, od których oczekuje się duchowej opieki.