W mazurskich lasach niedaleko Węgorzewa dostrzeżono antylopę sitatungę sawannową, która uciekła latem z minizoo. Zwierzę jest obecnie intensywnie poszukiwane przez właścicieli, a jego przetrwanie w obliczu nadchodzącej zimy staje pod znakiem zapytania. Nieoficjalnie spekuluje się, że sitatunga może zostać odstrzelona, co rodzi poważne obawy o jej los.
Niecodzienny widok w lesie
W poniedziałek w sieci pojawiły się zdjęcia tego niecodziennego gościa, pasącego się na krawędzi lasu. To samiec sitatungii sawannowej (Tragelaphus spekii), gatunku endemicznym dla centralnej Afryki. Fotoreporter lokalnego portalu, Dominiuk Misiun, relacjonował: „Pierwszy raz zobaczyłem to zwierzę przed miesiącem w okolicach Ogonek, a w ostatnią niedzielę udało mi się je sfotografować w tej samej części lasu”.
Fundacja wzywa do pomocy
Fundacja „Kopytka z nadzieją”, zajmująca się ochroną zwierząt, podjęła działania w tej sprawie. Po przeprowadzeniu szybkiego dochodzenia ustalono, że antylopa uciekła z minizoo Bezkrwawe Safari, znajdującego się koło Gołdapi. Fundacja zaapelowała do osób, które zauważą sitatungę, aby nie próbowały jej łapać ani płoszyć, a zamiast tego kontaktowały się z właścicielami.
„Zwierzę wymaga specjalistycznej opieki. Wasza rozwaga może uratować mu życie, zanim trudne zimowe warunki staną się dla niego zagrożeniem” – podkreślono w komunikacie.
Zagrożenie z powodu zimy
Paweł Rudziewicz, właściciel Bezkrwawego Safari, potwierdził, że sitatunga to ich „uciekinier”. Wyjaśnił, że latem zwierzę zostało wypłoszone z zagrody przez wilki, które pokonały dwumetrowe ogrodzenie. Rudziewicz początkowo sądził, że wilki zjadły antylopę, ale okazuje się, że zwierzę przetrwało i dotarło prawie 50 km od miejsca ucieczki.
Właściciele minizoo są zdeterminowani, aby jak najszybciej odzyskać sitatungę, ponieważ w obliczu mrozu jej przetrwanie staje się wątpliwe.
Reakcja leśników
Nadleśnictwo Borki, odpowiedzialne za zarządzanie lasami w okolicy, nie otrzymało dotąd oficjalnych zgłoszeń dotyczących sitatungii. Leśnicy dowiedzieli się o całej sytuacji z mediów. „Służba Leśna jest poinformowana i jest czujna. W razie zlokalizowania zwierzęcia skontaktujemy się z odpowiednimi organami” – zapewniła Natalia Trzcinka z nadleśnictwa.
Justyna Januszewicz, rzeczniczka Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Olsztynie, dodała, że sitatunga sawannowa nie jest uznawana za gatunek inwazyjny w Polsce, co oznacza, że obowiązek jej odłowienia leży wyłącznie na właścicielu. Przypadki takie jak ten przypominają, jak ważna jest odpowiedzialność wobec zwierząt w niewoli oraz ich ochrona w naturze.
Źródło/foto: Interia