Amerykańska armia od lat zakazuje wykorzystywania chińskich dronów, obawiając się, że mogą one stanowić zagrożenie związane z przechwytywaniem wrażliwych informacji przez rząd w Pekinie. Mimo to, polskie organy ścigania i inne instytucje wciąż w dużej mierze polegają na tych technologiach. – Każda lokalizacja, zdjęcie czy film zarejestrowany przez taki dron może trafić do chińskich służb – ostrzegają eksperci.
ZAGROŻENIA Z FRONTU
Historia zaczyna się w jesienny poranek na froncie rosyjsko-ukraińskiej wojny w Donbasie. Ukraińscy operatorzy dronów, określani jako „dronści”, skrywają się pod koronami drzew. Jeden z żołnierzy wypuszcza drona obserwacyjnego, a potem wraca, chroniąc się przed niebezpieczeństwem. W schowkach w ziemiance leżą zapasowe drony, ponieważ nie wszystkie wypuszczone maszyny wracają do operatorów.
– Nasze drony pochodzą z Chin, ponieważ są najtańsze – mówi jeden z operatorów. – Istnieją jednak poważne obawy dotyczące ich bezpieczeństwa. Gdyż Rosjanie korzystają z tych samych modeli, podejrzewamy, że mogą mieć dostęp do systemu, co stawia nasze bezpieczeństwo pod znakiem zapytania. W obliczu wojny musimy korzystać z dostępnych nam narzędzi, bo nie mamy innego wyjścia.
Na szczęście tamtego dnia ukraińscy operatorzy tracą tylko jednego drona, co nie jest najgorszym wynikiem.
POLSKIE REALIA
Półtora tysiąca kilometrów od Donbasu, w Warszawie, Albert Świerczyński, specjalista w dziedzinie bezzałogowych systemów w firmie Flyfocus, zauważa, że zagrożenie związane z chińską elektroniką jest dobrze znane w Polsce. – Sytuacja jest trudna, ponieważ aby sprawdzić, czy w dronach nie ma nielegalnych komponentów, trzeba by je całkowicie rozebrać, co jest nieopłacalne i na ogół wiąże się z utratą gwarancji – dodaje. W wynikach niepokoju niepewności operacyjnej pojawia się konkluzja, że chociaż polskie jednostki chcą dbać o bezpieczeństwo, rzeczywistość wygląda inaczej.
AMERYKAŃSKA ŚCIGA W ZAGROŻENIU
Amerykańskie władze zrozumiały zagrożenie znacznie wcześniej. Już w 2017 roku armia USA zakazała korzystania z dronów marki DJI, wskazując na liczne luki w zabezpieczeniach, które mogą być wykorzystywane przez chińskie służby. Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego stwierdził, że technologia firmy DJI jest potencjalnie niebezpieczna i może być wykorzystywana przez chiński rząd do szpiegowania amerykańskich przedsiębiorstw. W 2020 roku DJI trafiła na listę chińskich firm związanych z militarnym przemysłem, a w 2021 roku uznano ją za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA.
POLSKA W PUŁAPCE CENOWEJ
W Polsce sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. W systemie przetargów publicznych głównym kryterium jest cena. Jeśli chiński dron kosztuje połowę ceny jego amerykańskiego odpowiednika, instytucje niejednokrotnie składają zamówienia na tańsze, mimo że mogą być one obarczone ryzykiem. Nawet w przypadku, gdy podmioty publiczne stają się świadome zagrożeń, wciąż favorują opcje spełniające budżetowe wymagania, co wywołuje wiele wątpliwości.
Potwierdzeniem takich praktyk jest przetarg na drony dla Jednostki Wojskowej Komandosów. Kiedy zapytaliśmy o pochodzenie zakupionych dronów, otrzymaliśmy informację, że są one „polskiej produkcji”. Jednak odpowiedzi dotyczące ich komponentów wywołały wątpliwości – stwierdzono, że jest to tajemnica przedsiębiorstwa. W odpowiedziach resortów MON i MSWiA padły informacje, że służby mają świadomość zagrożeń związanych z chińskimi systemami, ale trudno mówić o jasnych i konkretnych rozwiązaniach.
WYZWAANIA I RYZYKA
W obliczu tego, że wiele polskich służb korzysta z dronów chińskiej produkcji, eksperci zauważają, że jedynie Służba Ochrony Państwa wzięła sobie do serca zalecenia dotyczące zakupu bezzałogowców wyłącznie od europejskich producentów. Pozostałe jednostki wydają się zdane na ryzyko, polegając na sprzęcie, który może transmitować informacje do niepożądanych odbiorców.
Amerykańska armia nieustannie zamyka drzwi przed chińskimi produktami w obliczu narastających problemów cybernetycznych. W Polsce, gdzie chińska elektronika w dronach stanowi integralną część nowoczesnych flot, należy zadawać sobie pytanie, jak długo można ignorować te zagrożenia. Szczególnie w sytuacji, gdy chińskie drony DJi są wciąż używane przez naszą Policję czy Straż Graniczną, narażając Polskę na potencjalne kryzysy w obliczu wrogości ze strony zagranicznych rządów.
Jest to historia, która nie tylko dotyka aspektów technologicznych, ale i realnych zagrożeń dla bezpieczeństwa narodu, gdzie wybór narzędzi pracy staje się wyzwaniem w konfrontacji z rosnącym zagrożeniem ze Wschodu. Jak długo Polska będzie trwała w tym stanie zawieszenia?