Weekend Pucharu Świata w Wiśle przyniósł wiele emocji, ale także spore rozczarowania dla polskich fanów skoków narciarskich. Chociaż na obu konkursach stawiło się wielu kibiców, a doping niósł naszych skoczków, żaden z nich nie znalazł się w dziesiątce najlepszych zawodników. Najbliżej tego osiągnięcia był Paweł Wąsek, który dwukrotnie ukończył zawody na jedenastej pozycji. O wrażenia z rywalizacji w Wiśle podzielił się Apoloniusz Tajner, były trener Adama Małysza.
WĄSEK NA CZOŁOWYCH MIEJSCACH
Tajner wyraził największe zadowolenie z występu Wąska. — To najlepszy z naszych skoczków na obecny moment, choć termin lidera może być nieco na wyrost. Olek Zniszczoł miał niewielką stratę do niego. Mimo wszystko wciąż pokładam nadzieję w Kamilu Stochu. Przed nami jeszcze ponad trzy miesiące rywalizacji i mistrzostwa świata — powiedział Tajner w rozmowie z „Faktem”.
KTO W KONKURSIE? STWORZONO ZESPOŁ NA TITISEE-NEUSTADT
Również Dawid Kubacki i Piotr Żyła zaserwowali solidne skoki. Choć, biorąc pod uwagę wyniki naszej kadry, mogło być lepiej, zauważam postęp w ich występach. W sobotę warunki były nieco zmienne, natomiast w niedzielę skoczkowie mieli już bardziej stabilne wsparcie. Różnica poziomów była wyraźna, a Polacy zaprezentowali się całkiem dobrze — podsumował Tajner.
AWANS I PUNKTACJA W FIILALOWEJ SERII
W niedzielę na starcie finałowej serii stanęło aż sześciu Polaków. — Jeśli ta tendencja się utrzyma do końca grudnia, myślę, że zaczniemy regularnie osiągać miejsca w czołowej dziesiątce. Jesteśmy bardzo blisko tego sukcesu — dodał były trener Małysza z uśmiechem. Cieszy go także, że Jakub Wolny po raz pierwszy od sezonu 2021/22 punktował w Wiśle. — Po długim okresie braku formy, w końcu zaczyna wracać do gry. Takie są skoki! Nawet Małysz miał swoje gorsze momenty, które trwały długo, ale później przyszły spektakularne wyniki — przekonywał Tajner.