W dniu dzisiejszym Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego otrzymała wniosek o uchwałę w sprawie uchwały immunitetu Macieja Nawackiego, członka Krajowej Rady Sądownictwa. Złożony wniosek dotyczy incydentu, który miał miejsce w 2020 roku podczas posiedzenia sędziów w Olsztynie, kiedy Nawacki z bezceremonialną determinacją podarł dokumenty, które uznał za nieodpowiednie. Całe zdarzenie zostało na żywo transmitowane w telewizji, co zapewniło mu niechciane pięć minut sławy, obserwowane przez szeroką publiczność.
FAKT, CZY ZBRODNIA?
Jak informuje rzeczniczka Prokuratora Generalnego, Anna Adamiak, wniosek ma swoje podstawy w ustaleniach śledztwa dotyczącego przekroczenia uprawnień. Działania Nawackiego, polegające na zniszczeniu dokumentów, które według prokuratury nie były w jego wyłącznej gestii, naraziły na szwank publiczny interes oraz prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Adamiak zaznacza, że zgromadzono wystarczające dowody, w tym zeznania sędziów i protokół z zebrania, co powinno wystarczyć do podjęcia dalszych kroków prawnych.
SENAT Z DOKUMENTEM, CZY DOKUMENTY BEZ SENATU?
Podczas wspomnianego zebrania, które odbyło się 7 lutego 2020 roku, Nawacki rzekomo ignorował głosy innych sędziów, w tym Pawła Juszczyszyna, który apelował o uwzględnienie ważnych punktów w porządku obrad. Zamiast przeprowadzić głosowanie, Nawacki w akcie buntowniczym postanowił zniszczyć dokumenty, stwierdzając, że wykraczają one poza jego kompetencje. Kolosalne nieporozumienie, które miało miejsce, doprowadziło do zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa, składającego się zarówno z zarzutów o zniszczenie dokumentu, jak i nadużycie uprawnień.
POSTĘPOWANIE W DŁUGIEJ NIEWYGODNEJ HISTORII
Prokuratura, jak twierdzi Adamiak, zbliża się do zakończenia postępowania, w którym zebrano pełny materiał dowodowy. Niebawem Nawacki może usłyszeć zarzuty dotyczące popełnienia przestępstwa. W międzyczasie pozostaje pytanie: czy po tym incydencie polski wymiar sprawiedliwości ujdzie całą sprawą bez szwanku, czy też czeka nas kolejna burzliwa debata o zasadach, które rządzą sędziowską niezawisłością? Czas pokaże, ale jedno jest pewne — ten incydent wpisuje się w szerszy kontekst niepokoju o stan polskiego wymiaru sprawiedliwości.