Według Jacka Siewiery, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, wycofanie rosyjskich wojsk z Syrii może przynieść negatywne konsekwencje dla Polski oraz Ukrainy. Siewiera podkreśla, że sytuacja ta umożliwi Władimirowi Putinowi „uwolnienie dodatkowych zasobów kadrowych”, które mogą zostać skierowane m.in. na front ukraiński. W rozmowie z TOK FM, szef BBN zaznacza, że sytuacja strategiczna w regionie budzi niepokój.
ZMIEŃ GRA W Damaszku
W niedzielę rebelianci przejęli kontrolę nad Damaszkiem, kończąc 53-letnie rządy Baszszara al-Asada. To wydarzenie stanowi poważny cios dla rosyjskiej polityki, biorąc pod uwagę, że Moskwa przez lata utrzymywała swoje wojska w Syrii. BBC określiło zdobytą stolicę jako „poważny prestiżowy cios dla Kremla”. Obecnie Rosja planuje bezpieczne wycofanie swoich żołnierzy oraz sprzętu wojskowego, zostawiając jedynie dwa kluczowe obozy. Moskwa zwróciła się do Turcji o pomoc w procesie wycofywania. Jacek Siewiera zauważa, że część rosyjskiego arsenału w Syrii to nowoczesny sprzęt, który może być zagrożeniem na innych frontach.
OBAWY O POLSKĘ I UKRAINĘ
Siewiera wskazuje, że wycofanie rosyjskich sił z Syrii to zła wiadomość dla Polski. W jego ocenie, kluczowe jest, gdzie zasoby te będą ulokowane. Jeśli trafią do Petersburga, mogą stanowić potencjalne zagrożenie dla naszego kraju. Ekspert wylicza, że w bazie w Tartus znajdowały się m.in. trzy fregaty rakietowe, okręt podwodny oraz inne wsparcie navalne, co tylko podkreśla militarną wartość tego regionu.
MOŻLIWA ESCALACJA NA FRONTACH
Dalsze wycofanie rosyjskich wojsk może prowadzić do zwiększenia napięcia w Ukrainie. Siewiera wskazuje, że dostępność nowych zasobów kadrowych oznacza możliwość ich użycia przez Federację Rosyjską w konflikcie. Dla samego Putina to jasny sygnał, że powinien skupić się na frontach ukraińskich, kierując tam dodatkowe siły. Taka strategia może radykalnie zmienić oblicze konfliktu oraz wzmocnić działania Kremla w regionie.