W działaniach Donalda Tuska, mających na celu ujęcie kluczowych postaci związanych z obozem rządzącym, takich jak Sutryk, Czarnecki, Neumann, Karski, Palikot i Olgierd L. (ten ostatni w kontekście zatrzymania Nawrockiego), dostrzec można nie tylko dążenie do wymierzenia sprawiedliwości, ale także bardzo przemyślaną kampanię wizerunkową. Ten sposób działania jest o wiele bardziej efektywny niż metody stosowane przez liderów prawicy, takich jak Zbigniew Ziobro czy Jarosław Kaczyński, którzy próbują ukazać siebie jako ofiary systemu, podczas gdy w rzeczywistości dążą do działania ponad prawem.
PRZESZŁOŚĆ ZJEDNOCZONEJ PRAWICY
Przez osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy liderzy tego obozu zyskali przynajmniej iluzoryczne poczucie dominacji oraz bezkarności. Dziś jednak, w obliczu osłabienia ich struktury, ta aura bezkarności zaczyna się kruszyć.
Przemodelowane podejście Tuska, polegające na stopniowym działaniu wymierzonym zarówno w polityków PiS, jak i w przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej, zdaje się być bardziej przemyślane z punktu widzenia budowy wizerunku niż dążenie do sprawiedliwości. Niemniej, w porównaniu do praktyk Kaczyńskiego i Ziobry, które skupiały się wyłącznie na ochronie „swoich”, ten nowy kierunek działań wydaje się skuteczniejszy oraz bardziej sprawiedliwy.
FUNDUSZ SPRAWIEDLIOŚCI I NIERÓWNOŚCI W SYSTEMIE
W 2019 roku Kaczyński apelował do Ziobry o ograniczenie nadużywania Funduszu Sprawiedliwości w kontekście kampanii wyborczych, jednak rzeczywistość pokazała, że te same praktyki nasiliły się jeszcze bardziej, a działania prawne w tej kwestii były całkowicie nieobecne. Jak mógłby minister Ziobro ukarać siebie, a wiceminister Romanowski rozliczyć samego siebie?
Wielu lat podsłuchy CBA zbierały informacje świadczące o nieprawidłowościach w rządzeniu, m.in. o wykorzystaniu funduszy państwowych do wywierania wpływu w wewnętrznych rozgrywkach PiS. Ostatecznie jednak te materiały nie posłużyły do żadnych działań ze strony wymiaru sprawiedliwości, lecz jedynie służyły jako narzędzie w wewnętrznych grach o władzę.
PIAR OPARTY NA SPRAWIEDLIWOŚCI
Obecna władza zaczęła wykorzystywać informacje, które wcześniej były jedynie kartą przetargową w wewnętrznych rozgrywkach PiS. Kaczyński i Ziobro oburzają się, ale Polacy nie muszą tego podzielać, zwłaszcza gdy równocześnie pojawiają się doniesienia wpływające również na członków Koalicji Obywatelskiej.
Niedawno jeden z potencjalnych kandydatów na prezydenta z ramienia PiS, Tobiasz Bocheński, stwierdził, że debata na temat immunitetu Kaczyńskiego to niewłaściwe zaangażowanie 460 posłów, gdy tymczasem powinni zajmować się istotnymi sprawami kraju. O ile można się z nim zgodzić, o tyle należy też pamiętać, że nawet w tak zaskakujących sytuacjach Tusk kontynuuje korzystanie z wizerunkowych działań opartych na sprawiedliwości, co trafia do znacznej części społeczeństwa.
REZONANS SPRAWIEDLIWOŚCI W POLITYCE
Choć obecne rządy Zjednoczonej Prawicy nie były ani rządami znacznych inwestycji, ani rządami zrównoważonego budżetu, to na pewno były rządami nieustającego podziału ludzi. Kaczyński mylnie odnalazł w Smoleńsku narzędzie do politycznego podziału, a nie wrażliwości, co wpłynęło na obecny wizerunek PiS w oczach wielu Polaków.
W kontekście obecnej polityki, jeżeli wizerunek oparty na sprawiedliwości zacznie dominować w działaniach rządu, konieczne będzie zapewnienie, że nie zastąpi on koniecznych działań na rzecz odbudowy gospodarki i społeczeństwa. Już nadchodzące wybory będą testem dla obecnej władzy, która będzie musiała wykazać się zdolnościami nie tylko w zakresie wymiaru sprawiedliwości, ale także w odbudowywaniu tkanki ekonomicznej kraju, bez polegania na funduszach, które mogłyby zwiększyć już i tak pokaźny deficyt budżetowy.
Wobec powyższego, przyszłość polityczna Tuska i jego ekipy będzie niewątpliwie zależała od ich zdolności do efektywnego zbalansowania sprawiedliwości i dbałości o dobro kraju, a nie jedynie kontynuowania walki z obecnymi przeciwnikami politycznymi.
Źródło/foto: Interia