Moratorium na poszukiwanie polskich ofiar zbrodni wołyńskiej w Ukrainie obowiązywało przez wiele lat. Zadziwia, że w tym samym czasie na terenie tego kraju prowadzono prace ekshumacyjne np. żołnierzy Wehrmachtu, Waffen SS, Armii Czerwonej czy NKWD. Taki stan rzeczy budzi kontrowersje, szczególnie w kontekście historycznych relacji między Polakami a Ukraińcami. Prof. Damian Markowski, historyk z Instytutu Pileckiego, komentuje te zjawiska, odnosząc się m.in. do słów polskiego ambasadora w Ukrainie, Piotra Łukaszewicza, który mówił o „progresie” w zrozumieniu polityki historycznej obu narodów.
NOWE PODEJŚCIE DO EKSHUMACJI
W niedawnym wywiadzie ambasador Łukaszewicz mówił ciekawie o zmianach w podejściu do ekshumacji ofiar wołyńskich, podkreślając, że teraz zamierzają oddzielać te działania od kwestii upamiętnienia. Ambasadorskie stwierdzenie sugeruje, że do tej pory istniało przekonanie o braku ukraińskiej zgody na ekshumacje, co jednak mogło się zmieniać.
Jak zauważa prof. Markowski, pytanie pozostaje otwarte: na jakie ustępstwa będzie gotowa strona polska, aby umożliwić ekshumacje polskich ofiar, w sytuacji, gdy w zamian za takie działania mogą pojawić się pamiątkowe tablice, które gloryfikują Ukraińską Powstańczą Armię na terenie Polski? Historyk z doświadczeniem w badaniach, które prowadził w Ukrainie, stwierdza, że poszukiwania polskich ofiar II wojny światowej odbywają się z trudnościami, a istniejące dane źródłowe wciąż wymagają przeanalizowania.
TRUDNE RELACJE HISTORYCZNE
Prof. Markowski, który odwiedził Ukrainę ponad 90 razy, wskazuje na wytypowanie co najmniej 82 lokalizacji, gdzie mogłyby znajdować się polskie ofiary. „W całej Ukrainie takich punktów jest znacznie więcej, a ich liczby w Wołyniu oscylują między 40 a 60 tys. ofiar” – zauważa. Trudno zatem nie zadać sobie pytania, jakie działania muszą zostać podjęte, aby te tragicznym miejsca mogły zostać upamiętnione z należytą godnością.
Wspomniany wywiad z ambasadorem ujawnia frustrację i obawy dotyczące przyszłości prac ekshumacyjnych w Ukrainie. Prof. Markowski podkreśla, że zamiast postępu pojawia się niepokojąca stagnacja, a decyzje mogą być ograniczone przez opór ze strony ukraińskich władz. Brak konsensusu między ukraińskimi a polskimi historykami w sprawie interpretacji zbrodni wołyńskiej komplikuje możliwość prawdziwego pojednania, co w kontekście historycznym wydaje się fundamentalnym problemem.
PODCZAS WOJNY NIEWINNI CIERPIĄ
Przykłady z przeszłości, jak masowe groby odnalzione przez polskich badaczy, pokazują, że historia nie jest jednoznaczna i skomplikowane relacje międzynarodowe mają swoje korzenie w przeszłości. Nie można jednak zapominać o ofiarach i ich rodzinach, które wciąż czekają na godny pochówek. W przypadku polityki pamięci, spory stoją na drodze do zrozumienia i pojednania.
W kontekście obchodzonego co roku 11 lipca Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa Dokonanego przez Ukraińskich Nacjonalistów, przypominamy o tragicznych wydarzeniach z lat 1943-1945, które zaowocowały śmiercią około 100 tys. Polaków. Kto bierze odpowiedzialność za te zbrodnie? W szczególności dowódca UPA, Roman Szuchewycz, powinien być traktowany jako figura odpowiedzialna za realizację tej ludobójczej polityki. Pełne zrozumienie tej części przeszłości jest kluczowe dla dalszych relacji polsko-ukraińskich.