Wstrząsająca tragedia miała miejsce w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie 32-letnia Olesja zmarła zaledwie dziesięć godzin po tym, jak odmówiono jej przyjęcia na SOR. W tej sprawie prokuratura wszczęła postępowanie mające na celu ustalenie odpowiedzialności, a szpital przyznał, że doszło do zaniedbania ze strony pielęgniarki, która odesłała pacjentkę do innego lekarza.
Choroba i brak pomocy
Tragedia rozegrała się około trzech tygodni temu, gdy Olesja poinformowała swojego męża Aleksieja, że źle się czuje. Mężczyzna, pracujący jako marynarz, nie mógł jej pomóc. Kobieta trafiła do szpitala dzięki koleżance, Marinie Kuśnieruk, która relacjonowała, że Olesja miała trudności z poruszaniem się i prosiła o wózek. Po przybyciu na SOR w Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim, pielęgniarka odmówiła przyjęcia pacjentki, argumentując to brakiem skierowania. W odpowiedzi, kobiety udały się do lekarza rodzinnego, jednak nie zostały przyjęte, a wizytę zaplanowano na kolejny tydzień.
Interwencja pogotowia
Po nieudanej próbie uzyskania pomocy, Olesja nie była w stanie samodzielnie wyjść z przychodni. Pracownicy placówki zdrowotnej wezwali pogotowie, gdyż pacjentka zasłabła. Karetka przewiozła ją do szpitala, w którym była wcześniej. Mąż rozmawiał z nią ostatni raz przed godz. 19; półtorej godziny później kobieta zmarła. Rzecznik szpitala, Bartłomiej Kazimierczak, poinformował, że podczas pobytu na oddziale intensywnej opieki kardiologicznej wystąpiło nagłe zatrzymanie krążenia, które doprowadziło do jej śmierci.
Pielęgniarka pod lupą prokuratury
Kazimierczak przyznał, że pielęgniarka popełniła błąd, a jej zaniechanie zostało uznane za zaniedbanie obowiązków. Mąż Olesji skomentował sytuację z żalem, podkreślając, że możliwe, iż brak przyjęcia na SOR odebrał jego żonie szansę na pomoc.
W skandalicznych okolicznościach sprawy, pielęgniarka otrzymała naganę, lecz nadal pracuje w szpitalu, pomimo utraty stanowiska w pogotowiu ratunkowym. Prokuratura prowadzi śledztwo w celu ustalenia okoliczności śmierci Olesji i ewentualnego udziału osób trzecich. Pielęgniarce grozi do pięciu lat pozbawienia wolności, co stawia pod znakiem zapytania system opieki zdrowotnej w Polsce oraz rolę personelu medycznego w udzielaniu pomocy pacjentom w nagłych wypadkach.
Źródło/foto: Polsat News