„`html
Nie tak dawno temu w Koronowie miała miejsce seria włamań, która z pewnością mogłaby zainspirować niejednego złodzieja do lepszych praktyk. Niespodziewanie jednak na horyzoncie pojawił się 29-letni mieszkaniec, który postanowił spróbować sił w zawodzie – i to w sposób, który przyprawia o dreszcz emocji oraz złość jednocześnie. Jego nowa „kariera” zakończyła się zatrzymaniem przez funkcjonariuszy z lokalnego komisariatu. Prawo, jak wiadomo, nie ma litości, a jego recydywa najwyraźniej nie przyniesie mu niczego dobrego.
GOŁY, ALE NIE BEZ WINY
Wszystko zaczęło się od zgłoszenia dotyczącego włamań do dwóch maszyn typu „boxer”, gdzie złodziej postanowił wzbogacić się o gotówkę z kasetek, jakie znajdowały się w tych urządzeniach. Do zdarzeń doszło w drugiej połowie października, a po dokładnym śledztwie, które obejmowało przesłuchania świadków oraz analizę nagrań z monitoringu, kryminalni szybko mieli na celowniku potencjalnego sprawcę.
KROKI W STRONĘ ZATRZYMANIA
W międzyczasie (9 listopada) dotarły do nich kolejne wieści o kradzieży z pomieszczenia gospodarczego. Niezidentyfikowany włamywacz wzbogacił się o rower górski, hulajnogę elektryczną, płyny samochodowe oraz pilarkę elektryczną. A było to tylko wierzchołkiem góry lodowej! Śledczy zabezpieczyli ślady, nagrania i przystąpili do działań mających na celu zlikwidowanie tej przestępczej plagi.
POLICJANCI NA TROPIE
Już przy pierwszym rzut oka z materiału dowodowego pojawiła się spektakularna zgodność – te same cechy sprawcy włamań. Zatrzymanie jednak nie trwało długo. W dniu 15 listopada, tuż przed godziną 11:00, funkcjonariusze zauważyli 29-latka wracającego na rowerze z jednego ze skupów złomu. Jego pierwszy pomysł, by uciekać, okazał się najgorszym rozwiązaniem – policjanci byli szybszymi graczami w tej grze.
DOWODY NIE DO PODWAŻENIA
Jak się szybko okazało, złodziejaszek był poszukiwany przez Sąd Rejonowy w Bydgoszczy, co dodaje smakowitego „kuku” do tej całej sprawy. Łączna wartość strat poniesionych przez pokrzywdzonych wyniosła 7 700 złotych, a odzyskane przez policję mienie tylko potwierdziło ich śledcze umiejętności. Niewątpliwie zatrzymany ma teraz więcej zmartwień niż radości, ponieważ nie tylko usłyszał trzy zarzuty – dwa dotyczące kradzieży z włamaniem, jeden to kradzież – ale również musi stawić czoła recydywie, co oznacza surowszy wymiar kary.
JESZCZE NIE KONIEC
Sprawa jest w toku, a funkcjonariusze nie wykluczają, że to jeszcze nie koniec tej kryminalnej układanki. Ciekawe, czego jeszcze dowiemy się o naszym bohaterze – zdobędzie on może i sympatię publiczności, ale z pewnością nigdy nie zazna spokoju w więzieniu. Z historii tej płynie prosta lekcja: kradzież zawsze prędzej czy później kończy się za kratami – tym bardziej w dobie nowoczesnych technologii. Prywatny złodziej może być darmowym bohaterem niejednej powieści, ale na pewno nie w rzeczywistości.
„`
Źródło: Polska Policja